3. Niedziela Pasyjna: Oculi – „Oczy moje patrzą na Pana” (Ps 25, 15)
Tekst kazalny: Łk 9, 57-62 (według przekładu „Biblii Ekumenicznej”)
Gdy byli w drodze, ktoś się odezwał do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz. Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory, a ptaki gniazda, natomiast Syn Człowieczy nie ma gdzie położyć głowy. Potem do kogoś innego powiedział: Pójdź za Mną! Ten odparł: Panie, pozwól mi najpierw odejść i pochować mojego ojca. Odpowiedział mu: Umarłym pozostaw grzebanie ich umarłych, ty natomiast idź i głoś Królestwo Boga. Jeszcze ktoś inny oznajmił: Pójdę za Tobą, Panie, ale pozwól mi najpierw pożegnać tych, którzy są w domu. Jezus mu jednak odpowiedział: Każdy, kto przykłada rękę do pługa i ogląda się za siebie, nie nadaje się do Królestwa Boga.
Drogie siostry i drodzy bracia w Jezusie Chrystusie!
Zacznijmy od ustalenia okoliczności, w jakich Jezus wypowiedział swoje słowa. Otóż jest w drodze do Jerozolimy i ma już za sobą dwukrotną zapowiedź swojej męki i ukrzyżowania. Napotyka również rzesze ludzi, którzy słysząc o Nim niegdyś, zdawali się chętni do naśladowania Go. Wtedy Zbawiciel bardzo trzeźwo przedstawia warunki naśladowania siebie. Aż można odnieść wrażenie, że te ostre słowa nie mogły wyjść z ust Jezusa. Pojawiają się wątpliwości, jak ten Jezus, którego kojarzymy zazwyczaj jako łagodnego człowieka, mógłby być aż tak nieczuły, by nie tylko nie pozwolić pochować swojego ojca, lecz także nie pożegnać się ze swoimi najbliższymi – zanim przystąpi się do pracy u nowego Mistrza? Nasuwają się pytania, czy te słowa nie podziałały na tych chętnych do służby ludzi zniechęcająco? A może zraziły nawet najbardziej zdecydowanych? Takie pytania się narzucają tym bardziej, iż wiemy, że ci ludzie chcieli iść za Jezusem, dokądkolwiek On pójdzie, dosłownie wszędzie – nawet na najgorsze! A tu spotyka ich takie rozczarowanie!
Jednak okazuje się, że Pan Jezus spogląda na całą tę sytuację zupełnie inaczej. Wiedziony doświadczeniem wie doskonale jak trudno przychodzi człowiekowi oderwać się od wszystkich spraw, a zwłaszcza od więzów, jakimi tutaj na ziemi jesteśmy powiązani z domem, rodziną, zawodem i przyjaciółmi. Dlatego też odpowiada tak zdecydowanie: „Umarłym pozostaw grzebanie ich umarłych, ty natomiast idź i głoś Królestwo Boga“! Nietrudno się domyślić, co te słowa mogą znaczyć dla każdego kandydata na ucznia: czy ty zdajesz sobie sprawę z konsekwencji swojego zamiaru? Czy wiesz, co na ciebie czeka? Wiesz, na jakie trudności się narażasz? Czy jesteś w stanie przyjąć do wiadomości, że przyszłość może się okazać inna, niż to, co dotychczas znasz i czego się spodziewasz? Rezygnując z formy pytającej, możemy ująć te wątpliwości w zdania oznajmujące: niech więc zostaną w domu ci wszyscy, którzy żyją przeszłością, którym w tej przeszłości jest dobrze. Niech zostaną w swoich domach wszyscy ci, którzy chcieliby, żeby przyszłość wyglądała podobnie, jak przeszłość.
A zatem Jezus postąpił tak radykalnie i bezlitośnie wobec tych, którzy deklarowali swoją wole podążania za Nim, ponieważ był praktykiem i wiedział, że ten, kto pójdzie najpierw pożegnać się ze swoimi bliskimi, będzie przez nich namawiany, by pozostał w domu. Wtedy może nie mieć już siły, żeby się oderwać od swojego domu, od swojej rodziny, od swoich zajęć, od dotychczasowego trybu życia i od dotychczasowych przyzwyczajeń. Taki człowiek może już nie chcieć iść za Jezusem! Ów symboliczny akt pożegnania czy pochowania ojca Jezus rezerwuje dla innych – dla tych, którzy pragną pozostać w domu i żyć przeszłością!
Na podstawie dzisiejszego tekstu biblijnego po raz kolejny przekonujemy się, że celem Jezusa nie jest dostarczenie nam jakiejś cichej przystani w doczesnym życiu. A właśnie w taki sposób nasz Zbawiciel jest często traktowany. Jezus daje nam natomiast coś innego: obdarza nas pewnością, że wraz z Nim już żyjemy w przyszłości. To właśnie On wprowadza nas w tę nieznaną przyszłość i oswaja ją dla nas.
Dlatego też nasze naśladowanie Zbawiciela ma polegać na naśladowaniu Jezusowego zaufania do Boga Ojca. Przecież Jezus nie realizował swojego własnego scenariusza zbawienia, lecz spełniał misję Swego Ojca. I właśnie takiego mocnego oparcia potrzeba nam dzisiaj – w naszych czasach, w których żyje się bardzo szybko. Można nawet odnieść wrażenie, iż współcześnie nie obowiązują już żadne pewniki, że nie ma niczego, czego można by się mocno trzymać. Bywa, że wydaje się nam lub inni próbują nam wmawiać, iż chwieją się wszelkie normy i miary życia, a nawet wydają się one ulegać stopniowej dewaluacji. W co jeszcze wczoraj mocno wierzono, w to dzisiaj się powątpiewa, bo nie spełniło swego zadania, bo zawiodło. Co jeszcze wczoraj było dobre i słuszne, to dzisiaj uważa się za fałszywe i szkodliwe.
Jednak dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że złudzeniem jest przekonanie, iż wszystko, co stare, musi być koniecznie dobre także współcześnie. Sam Jezus uczy nas, że musimy patrzeć w przyszłość i nie oglądać się stale wstecz. Nigdy nie wolno nam sądzić, że już znaleźliśmy doskonałą formę stosunków społecznych, że znamy już najlepsze rozwiązanie problemów ludzi, że nasza wiara czy sposób życia bądź pracy są już najlepsze z możliwych, że możemy być z tego w pełni zadowoleni.
Czy nie jest jednak czasem tak, że ulegamy takim przekonaniom? Czy i my nie upieramy się niekiedy przy swojej przeszłości, ponieważ łatwiej żyć tylko przeszłością, wspominaniem dawnych czasów, a nie mamy odwagi spojrzeć przed siebie: w przyszłość i oderwać się od przeszłości? Nie znaczy to wcale, że naszą przeszłość musimy bezmyślnie przekreślić! Chodzi tu jednak o to, żeby nie karmić się nieustannie powielanymi stereotypami. Żeby nie żywić zadawnionych krzywd i niechęci, które niechybnie zatruwają nasze życie i cieniem kładą się na naszych relacjach z bliźnimi. Jezus zachęca nas do podążania przed siebie i głoszenia Królestwa Bożego, które można wyrazić jako ukazywanie Chrystusa innym – Chrystusa działającego tutaj pośród nas „tu i teraz”, który obecnie już realizuje z nami swoją przyszłość przez umacnianie nas w zaufaniu Bogu Ojcu.
Wymowa rozważanego tekstu biblijnego jest klarowna: uczniowie Jezusa nie mogą żądać jakiejś rekompensaty za rozłąkę z rodziną, za trudną i niebezpieczną służbę. Również i w naszym przypadku nie może być miejsca nawet na myślenie, że należy się nam jakieś odszkodowanie za poświęcony Bogu czas. Zatem jednoznacznie Jezus wyklucza samą możliwość stawiania takich lub innych wymagań pod jego adresem, które czasem – i oby jak najrzadziej – bylibyśmy skłonni Mu postawić!
Z całą pewnością nie da się realizować naśladowania Jezusa inaczej, jak tylko bezinteresownie. A więc bez oczekiwania na zapłatę, bez liczenia na specjalne nagrody i wyróżnienia, poświęcając swój czas, a nawet swoje pieniądze, swoją inwencję i energię, by dać coś z siebie innym ludziom. Taka postawa jest budowaniem przyszłości – ważnych i potrzebnych mostów porozumienia z innymi w imieniu Jezusa Chrystusa. Taka postawa jest konsekwentnym umacnianiem solidarności między ludźmi. A zarazem jest praktycznym składaniem świadectwa, że Królestwo Boże jest już pośród nas obecne! Amen.
- dr Dariusz Chwastek
Warszawa, 15.03.2020 r.