A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś. A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś. Ojcze! Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś, gdyż umiłowałeś mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! I świat cię nie poznał, lecz Ja cię poznałem i ci poznali, że Ty mnie posłałeś; i objawiłem im imię twoje, i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich.
J 17, 20-26

Drogie siostry i bracia w Jezusie Chrystusie!
Tuż przed swoim Wniebowstąpieniem Jezus zapewne musiał przeżywać trudne chwile. Podobnie zresztą ciężkie chwile przeżywali Jego uczniowie, gdyż ponownie otwierała się przed nimi perspektywa rozłąki. Tym razem jednak byli bogatsi o dramatyczne wydarzenia związane z cierpieniem i śmiercią Jezusa na Golgocie.
W końcu jednak uczniowie na zawsze tracą z oczu swojego Mistrza i Nauczyciela, którego po zmartwychwstaniu przez kilka tygodni, a dokładnie przez 40 dni można było jeszcze spotykać. Oto Jezus Chrystus wykroczył poza kontekst ówczesnej Palestyny, w której upłynęło Jego ziemskie życie. Wszedł w jego inny wymiar – duchowy, ponadczasowy i uniwersalny. Niebo jest opisywane w Biblii jako miejsce zamieszkania Stwórcy lub jako wieczny świat Boga. Od Jezusowego Wniebowstąpienia ten Boży świat jest na wyciągnięcie ręki człowieka, który pielęgnuje w sobie wiarę.
Gdybyśmy jednak mieli tylko tyle do powiedzenia, na dobrą sprawę nie byłoby wystarczającego powodu, by świętować Wniebowstąpienie Pańskie. Jeśli już, można by obchodzić sentymentalny dzień pamięci przypominający o tym, w jaki sposób Jezus z Nazaretu pożegnał się kiedyś z tym światem na Górze „zwanej Oliwną” (Dz 1, 12).
Szczęśliwie Święto Wniebowstąpienia Pańskiego niesie ze sobą o wiele głębsze treści. Oto Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Chrystus otworzył dostęp do Boga. Począwszy od Wniebowstąpienia Jezusa niebo stoi otworem przed ludźmi, którzy Mu ufają. Mamy tu do czynienia z nowym i osobistym rodzajem zespolenia z Jezusem, o jakim wcześniej nie było mowy.
Podkreślmy więc, że święto Wniebowstąpienia Pańskiego nie ma charakteru żałobnego. Wprost przeciwnie: mamy do czynienia ze świętem radości. Jej powodem jest to, że sam Bóg wychodzi nam naprzeciw. Chodzi tu o wyjście Boga życzliwego, miłosiernego i przyjaznego, który staje u drzwi ludzkiej wolności i cierpliwie czeka na ich otwarcie. Wniebowstąpienie można rozumieć jako wstępowanie Boga do naszych serc, gdy je przed Nim otwieramy. W ten sposób dajemy Bogu w sobie przestrzeń, żeby do niej wszedł i przemieniał nasze człowieczeństwo.
Inaczej mówiąc, przyjmując Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela, mamy swój udział w Jezusowym Wniebowstąpieniu. Ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus jest w nas, a my z kolei jesteśmy w Nim. Na swój sposób rozwija tę myśl apostoł Paweł, powiadając: „Jeżeli więc ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem“ (2 Kor 5, 17a). Ewangelista Jan zaś oryginalnie pogłębia ten wątek, mówiąc, „kto trwa we mnie, a ja w nim, ten wydaje wiele owocu“ (J 15, 5a).
Drodzy, przytoczony na wstępie tekst biblijny stanowi fragment słynnej Modlitwy Arcykapłańskiej Jezusa. Bezpośrednio przed swoją męką i krzyżową śmiercią Jezus modlitewnym spojrzeniem wybiega w przyszłość, gdy już nie będzie z uczniami cieleśnie. Zwróćmy uwagę na bardzo ważny wątek w Jezusowej modlitwy, w której nasz Zbawiciel wyraża prośbę: „jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli (…)“. „Być jedno“ to zwrot, który pojawia się w naszym tekście biblijnym aż czterokrotnie. Te słowa mają dla Jezusa wielką wagę. Wypowiada je przede wszystkim z myślą o tych osobach, które czuły się z Nim blisko związane, a po Jego odejściu z tego świata mogą się poczuć opuszczone, zniechęcone, a nawet pozbawione nadziei. Słowa Jezusa zostały wysłuchane. Jego Duch pobudził serca uczniów, dzięki czemu powstała wspólnota, a więc Kościół. Potwierdzają to dalsze perypetie uczniów Jezusa, którzy tuż po Wniebowstąpieniu udali się do Jerozolimy, gdzie „wszyscy trwali jednomyślnie w modlitwie wraz z niewiastami i z Marią, matką Jezusa, i z braćmi jego“ (Dz 1, 14).
Warto więc zapytać, co chciał powiedzieć Jezus posługując się słowem „jedność“? Wzorem jedności, na której tak bardzo zależało Zbawicielowi, jest niepowtarzalna relacja między Nim a Bogiem Ojcem. Ta jedność ma w sobie coś z otwartego nieba, gdyż wykracza poza granice konfesyjne, jest niezależna od struktur znanych nam Kościołów krajowych oraz innych lokalnych wspólnot chrześcijańskich. Trzeba przyznać, że takiej duchowej jedności nie są w stanie stworzyć ludzie zdani na własne siły. Taka jedność ma szansę zaistnieć tylko tam, gdzie ludzie ufają Jezusowi i oddają Mu cześć i chwałę jako swojemu Panu. Jeśli w społeczności ludzi wiary coś miałoby przesłonić Jezusa i Jego więziotwórczą rolę, istnieje uzasadnione ryzyko, że prędzej czy później pojawią się warunki sprzyjające podziałom. Jedyne antidotum na taką ewentualność stanowi pozostawanie w żywej relacji z Jezusem Chrystusem. Dzięki Niemu zyskujemy status partnerów Boga, Jego rozmówców i współpracowników. Będąc więc w obrębie Jego oddziaływania i Jego przyjaźni, mamy udział w zupełnie nowym świecie, funkcjonujemy według nowego modelu relacji. Jezus utrwala w nas życie wolne, wrażliwe i otwarte na bliźnich.
Otwarte niebo, o którym przypomina nam dzisiejsze Święto, wzywa nas do konkretnej wspólnotowej postawy: mamy dawać posłuch Słowu Bożemu i żyć zgodnie z jego wymową. W ten sposób możemy uczestniczyć we wspólnym budowaniu Królestwa Bożego. Oczywiście to wspólne działanie musi być otwarte na innych, to znaczy – jeśli ma być ewangeliczne, musi być życzliwe wobec naszych bliźnich. Najlepiej gdy nasza postawa stanowi rodzaj nienachalnego zaproszenia, „aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś“ – modlił się Jezus.
Odkąd Jezus wstąpił do nieba, również dla nas jest otwarty ten niezwykły wymiar, a droga tam wiodąca stoi przed nami otworem. Jeśli Jezus, któremu ufamy, jest w niebie, to ten błogosławiony wymiar jest w zasięgu ręki każdej i każdego z nas. A wraz z naszym ostatnim tchnieniem stanie się naszym udziałem i dziedzictwem na wieki wieków. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Warszawa, 21.05.2020 r.