cop19aW niedzielę 17 listopada 2013 r. gościliśmy w naszej Parafii przedstawicieli różnych narodowości, którzy przyjechali do Warszawy, aby wziąć udział w szczycie klimatycznym COP19 organizowanym w stolicy w dniach od 11 do 22 listopada br.

Odwiedziły nas osoby bliskie naszej parafialnej społeczności, ponieważ byli to przedstawiciele Kościołów luterańskich z najróżniejszych zakątków świata.

Nasze nabożeństwo nabrało wielokulturowego wymiaru dzięki tym młodym ludziom, z którymi mogliśmy później spotkać się i porozmawiać.

W czasie nabożeństwa mieliśmy okazję wysłuchać kazania młodego pastora Martina Koppa, który przyjechał do nas z Francji. Na szczególne docenienie zasługuje fakt, iż swoje kazanie rozpoczął słowami mówionymi w języku polskim, co odebraliśmy jako bardzo miły gest. Kazanie wygłoszone zostało jednak w języku angielskim.

W czasie nabożeństwa nasi młodzi goście z Nigerii, Szwecji, Indii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych skierowali do nas także kilka słów pozdrowienia. Całość była tłumaczona przez studenta teologii pana Piotra Sztwiertnię, za co należą się mu zasłużone słowa podziękowania.

Podczas kazania mieliśmy okazję przypomnieć sobie dobrze znaną przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Z tą jednak różnicą, że tym razem mieliśmy sposobność spojrzenia na nią w nowy sposób. Okazało się, że możemy tę historię odnieść również do naszego zachowania względem ludzi, których nie znamy, ludzi żyjących na drugim końcu świata i często w biedzie, głodzie, pośród nędzy i chorób. Co ważne, przypowieść o miłosiernym Samarytaninie znajduje swoje zastosowanie również we współczesnym świecie i wobec tematów, które były bardzo żywo omawiane na szczycie klimatycznym.

Podczas nabożeństwa zrodziła się w mojej głowie pewna refleksja. Mianowicie, słuchając po raz kolejny historii o miłosiernym Samarytaninie, mamy wrażenie, że doskonale wszystko już w tym temacie wiemy – przykładowo z lekcji religii lub z kazań księży. Jesteśmy przekonani, że już niczego więcej w niej nie odkryjemy. A jednak za każdym razem odkrywamy coś nowego. I na tym właśnie polega niezwykłość Biblii i pewnego rodzaju genialna uniwersalność – każdy człowiek może na daną historię spojrzeć pod innym kątem, w zależności od tego jak rozumie dany opis czy słowa, wreszcie jedna historia biblijna może oznaczać zupełnie co innego w różnych momentach naszego życia i w odniesieniu do różnych kwestii.

Refleksja, która przyszła do mnie po tym nabożeństwie była na tyle silna, że uznałam iż warto będzie się nią z kimś podzielić. Mam nadzieję, że ta krótka refleksja pozwoliła osobom, których pośród nas nie było, dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat tego wyjątkowego nabożeństwa, natomiast tym, którzy z nami byli pozwoliła na ponowne przywołanie miłego wspomnienia tamtego dnia.

Karolina Folgart

 

Treść kazania zarówno za zgodą autora, jak i tłumacza udostęniamy poniżej w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej. Życzymy pożytecznej lektury.

 

 

 

Idź, i ty czyń podobnie

Kazanie oparte na fragmencie z ewangelii według św. Łukasza 10, 29-37

On zaś, chcąc się usprawiedliwić, rzekł do Jezusa: A kto jest bliźnim moim? A Jezus, nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek szedł z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego. Przypadkiem szedł tą drogą jakiś kapłan i zobaczywszy go, przeszedł mimo. Podobnie i Lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, przeszedł mimo. Pewien Samarytanin zaś, podróżując tędy, podjechał do niego i ujrzawszy, ulitował się nad nim. I podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. A nazajutrz dobył dwa denary, dał je gospodarzowi i rzekł: Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci. Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców? A on rzekł: Ten, który się ulitował nad nim. Rzekł mu Jezus: Idź, i ty czyń podobnie. 

Tekst, który wybrałem na dzisiejszą niedzielę to historia o dobrym, miłosiernym Samarytaninie. To bardzo znana opowieść, ale jednocześnie mam nadzieję, że wspólnie odkryjemy nieoczekiwane nauczanie płynące z niej. Czytamy, że Jezus odpowiada na pytanie uczonego w Piśmie: „Kto jest moim bliźnim?”. Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle istotna, gdyż przykazanie – by miłować bliźniego – jest najważniejszym przykazaniem dotyczącym relacji międzyludzkich.

Tradycyjnie, chrześcijanie rozumieją postać bliźniego jako osobę w potrzebie. Okazując miłość bliźniemu jestem dotknięty jego stanem i staram się coś zrobić, by mu pomóc. W historii o miłosiernym Samarytaninie, spontanicznie identyfikujemy się z człowiekiem, który został obrabowany, pobity i zostawiony półżywym – to on jest naszym bliźnim. Miłosierny Samarytanin rzeczywiście więc „ulitował się nad nim” (w. 33). Co więcej, „podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim” (w. 34).

Niestety, takie rozumienie bliźniego jest niewłaściwe i nieprzydatne, gdy jako chrześcijanie jesteśmy konfrontowani ze zmianą klimatu. Wrócę do tego zagadnienia później, tłumacząc, dlaczego taka definicja bliźniego jest niewłaściwa. Pozwólcie mi najpierw wyjaśnić, dlaczego takie rozumienie jest nieprzydatne.

Wam, ludziom żyjącym w krajach półkuli północnej i tym delegatom Światowej Federacji Luterańskiej pochodzącym z krajów rozwiniętych, może trudno jest być poruszonym przez opis ofiar zmian klimatu. Pierwszym powodem jest to, że większość ofiar… jeszcze się nawet nie narodziła! Będą żyć za jakieś 40, 50, 60 lat. I to jest niezwykle trudne, by odnieść się do kogoś, kto jeszcze nawet się nie narodził. Drugi powód – większość ofiar… nie żyje w naszych krajach! I mimo, że mamy radio, telewizję i Internet, nic nie może zastąpić bezpośredniego spotkania z krwawiącym człowiekiem leżącym nago na ziemi – i mówię o tym w oparciu o swoje doświadczenie. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że Samarytaninowi było zdecydowanie łatwiej być poruszonym niż nam dzisiaj, gdy konfrontowani jesteśmy z konsekwencjami zmian klimatu dotyczącymi ludzi. Wierzę, że nie powinniśmy czuć się z tego powodu winni, gdyż faktem jest, iż jesteśmy oddzieleni od większości ofiar zmian klimatu zarówno przez przestrzeń, jak i czas.

Szczęśliwie więc, odnosząc się do naszego tekstu, bliźnim nie jest ten leżący na ziemi. Przyjrzyjmy się tekstowi jeszcze uważniej. Po opowiedzeniu historii Jezus pyta słuchaczy: „Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców?” (w. 36). Jeżeli uważnie wsłuchacie się w to pytanie, zauważycie, iż bliźni to jeden z tych, który przybył na miejsce. Nie ten, który leżał na ziemi. I oczywistym dla uczonego w Piśmie jest fakt, że bliźnim był Samarytanin. Był bliźnim, gdyż nie pozwolił sobie na zignorowanie rannego. Był bliźnim, gdyż zaakceptował przełożenie swojej podróży i zaopiekowanie się rannym. Był bliźnim gdyż zaryzykował swoje finansowe bezpieczeństwo, mówiąc właścicielowi gospody, że zapłaci za dodatkowy koszt opieki. Mówiąc w skrócie, był bliźnim, gdyż „się ulitował nad nim” (w. 37).

Innymi słowy, bliźnim nie jest ten, który potrzebuje pomocy. Jest nim ten, który tę pomoc okazuje. Nie jest tym, który wywołuje miłosierdzie, on jest tym, który okazuje miłosierdzie. Bliźni to aktywna, działająca osoba, nie oczekująca. To bardzo mocne, dynamiczne rozumienie bliźniego. Tym samym Jezus w zasadzie całkowicie przewraca nasz obraz do góry nogami! I to może być niepokojące, nieprzyjemne. Czy nie jest tak, że poprzez przykazanie miłości Jezus wzywa do miłości… tylko tych, którzy okazują nam miłosierdzie? To stałoby w opozycji do chrześcijańskiego pojmowania miłości, która jest bezwarunkowa! Uświadommy sobie raz jeszcze, nie o coś takiego Jezusowi chodzi, nie o kochanie tylko tych, którzy okazują nam współczucie i zrozumienie. Powinnismy wziąć pod uwagę ostatnie zdanie tekstu: „Rzekł mu Jezus: Idź, i ty czyń podobnie » (w. 37). Mówiąc „idź i czyń podobnie”, Jezus odnosi się do zachowania Samarytanina. Zatem w odniesieniu do tego tekstu Jezusowe przykazanie nie brzmi „miłuj bliźniego jak siebie samego”, lecz „bądź bliźnim dla innych”. Tak, bądź bliźnim dla innych.

Nadszedł czas, by powrócić do listu, który Biskup waszego Kościoła skierował do was dzisiejszego ranka, w waszej podróży jako „bliźniego wobec klimatu” post może być dobrym miejscem, aby zacząć. Gdyż post, poprzez prawdziwe uczucie głodu, fizycznie wprowadza nas w stan solidarności z ofiarami ekstremalnych wydarzeń klimatycznych. Usuwa on ogromny dystans przestrzeni i czasu, który oddziela nas z większością ofiar zmian klimatu. To sprawia, że ich rzeczywistość gwałtownie pojawia się w naszej rzeczywistości. Dzięki zaangażowaniu naszego ciała, nie tylko deklarujemy naszą solidarność z nimi, ale rzeczywiście się z nimi solidaryzujemy. Dziś, w Polsce, poprzez post, możecie być bliżej cierpiących ludzi. Dziś, w Polsce, poprzez post możecie rozpocząć swoją podróż jako „bliźni klimatu”. Dziś, w Polsce, poprzez post możecie rozpocząć waszą odpowiedź na Jezusowe wezwanie „idź, i Ty czyń podobnie”. Amen.

 

Autor: Martin Kopp

Tłumaczenie: Piotr Sztwiernia

 

Oryginalny tekst kazania (PDF)